gru 29 2014

Moja historia


Komentarze: 0

Witajcie kochane.

Pozwolcie mi sie przedstawic. Bede poslugiwala sie na tym blogu pseldonimem Annie. Mam 15 lat, 168 cm wzrostu, 59 kg wagi i wiecznie oczekuje od zycia czegos wiecej. Kazdy zachod zachod slonca jest dla mnie zbyt jasny... Chociaz moje oczy zgasly juz dawno temu wciaz tu jestem i nie zaluje. Jestem dumna ze mimo trudnosci wciaz zyje. Prosze, zanim przeczytacie dalsza czesc tej opowiesci nie oceniajcie mnie pochopnie. Mam swiadomosc ze nasze zycie, zycie motyli nie kazdym musi sie podobac ale wierzcie ze my jestesmy swiadome ze to co robimy nie jest dobre ale to w pewien sposob pozwala nam przetrwac.

Gdy mialam kilka lat bylam zwykla szczuplutka rozesmiana dziewczynka. Jeszcze w zerowce nie mialam problemow z waga. Wszystko zmienilo sie w podstawowce. Wtedy powoli zaczelam przybierac na wadze. Nigdy nie bylam gtubaskiem. Po prostu zawsze wazylam troche wiecej od moich kolezanek ktore byly prawdziwymi chudzinami. Paradoks ze ich rodzice sa grubsi a moi wyjatkowo szczupli. Jednak moj tata w mlodosci tez zmagal sie z waga. Zle czulam sie gdy kolezanki w 2 i 3 klasie wymienialy sie ciuchami i robily pokazy mody a na mnie poprostu nic nie pasowalo. Ja zawsze od siebie oczekiwalam czegos wiecej... perfekcji. I tak zaczelo sie odchudzanie dziecka. Zaczelam to robic... nie pamietam kiedy. W wieku 10 moze 11 lat. Ograniczlam slodycze, jadlam salatki owocowe itp. Trwalo to czasem tydzien, miesiac, wiecej i tak przez kilka lat z przerwami na normalne jedzenie. Potem jednak spotkalo mnie cos czego sie nie spodziewalam. Gdy bylam mlodsza w domu zawsze czekala babcia z obiadem jednak gdy stalam sie nastolatka i zaczelam przychodzic do pustego domu zaczelo sie jedzenie. Na poczatku po prostu nuda potem gorszy dzien w szkole bylu powodem do uczty. Oczywiscie tak zeby nikt z domownikow nie zauwazyl.

Zawsze bylam wzorowa corka. Dobrze sie uczylam i tak jest do dzisiaj. Nie szwendalam sie z kolezankami. Nie mialam chlopaka. Az tu nagle w gimnazjum poznalam spooooro starszego chlopaka i zaczal sie alkochol, dopalacze, marichuana i inne sprawy o ktorych nie musze pisac. Gdy z powodu rodzicow rozsztalam sie z nim ataki jedzenia sie nasilily. Przytylam z 4 kilo ale zrzucilam i uporalam sie z tym. Jakies ponad rok temu znowu kurewsko sie zakochalam. Niestety w kolesiu ktory mimo iz wiedzial ze go kocham to nabijal sie ze mnie i rozpowiadal wszystkim o mojej milosci do niego. Jak sie mozecie domyslic ona nie ustala do dzis... Obzarstwo dla zabicia bolu spowodowanego odrzuceniem nasililo sie. Zdalam sobie sprawe ze jestem chora. Ze to jedzenie kompulsywne...

Przez caly ten ciezki okres dorastania (rozstanie rodzicow, milosc ach ta milosc i inne sprawy) zawsze, kadego dnia i kazdej chwili towazyszylo mi poczucie ze musze byc chuda, za jestem wciaz za gruba a cale zlo jakie mnie spotkalo jest powodem mojej wagi. To przerodzilo sie w mala obsesje. Zaczelam sie okaleczac. Potem przestalam a teraz znow zaczela.

Niedawno uslyszalam o pro anie. Oczywiscie wiedzialam ze istnieje anoreksja ale nie mialam pojecia o ruchu dziewczyn ktore dobrowolnie ja wybieraja. Postanowilam ze tez zostane motylkiem any bo przeciez zawsze dazylam do bycua chuda. Zawiazalam czerwona nitke z motylkiem na nadgarstku i poczulam przyplyw sil. Poczulam sie niezwylka. To bylo uczucie nie do opisania. Przez pierwsze pare dni doslownie nie moglam patrzec na jedzenie. Nie czulam glodu a przeciez zawsze mialam z nim taki problem. Oczywiscie jadlam obiady i kolacje jamy z mama wspolnie ale wrecz wmuszalam w siebie jedzenie. A tak na marginesie choc wiele razy probowalam to nie umiem sprowokowac wymiotow. 

Kilka dni pozniej moja kompulsa zaczela sie odzywac. Chciala znow celebrowac nasze ataki obzarstwa. A ja zucalam sie na jedzenie po to by przez pare kolejnych dni jesc zdrowo, cwiczyc i wmawiac sobie ze juz jest dobrze. Ze odnalazlam spokoj... ale tak nie bylo. W kolko walcza we mnie kompulsa i ana. 2 przeciwienstwa chca mojej uwagi. Obie sa czescia mnie. Ta walka toczy sie we mniem. Raz wygrywa jedna czesc mnie a raz druga. Raz chce byc chuda a raz pragne schronienia w jedzeniu. Czuje sie tak jakbym miala 2 osobowosci. Dzisiaj wygrala ta gorsza... i wtedy postanowilam zalozyc tego bloga...

Kochane motylki i nie tylko, to moja historia, ktorej koniec nie zostal jeszcze napisany. Sledzcie jesli chcecie dalsze kartki mojego zycia. Czy wygram czy nie? Tego nie wiem. Wie to tylko Bog ale mam nadzieje ze pozwoli On nam byc chudym i wciaz zyc na tym swiecie...

Zyjmy na krawedzi smierci

                                                Z powazaniem Annie...

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz